Niestety taczka jest dla mnie za mała. Nie chodzi oczywiście o ilość metrów długości, tylko miejsc siedzących. Nowofundland i dziecko nie chcą jeździć na pace. Musze się przerzucić na jakiegoś Suburbana.
Sprzedam swoje El Camino.
Sytuacja jest taka.
Auto kupiłem w 2011 w Niemczech. Przypłynął i stanął w Berlinie. Nigdy nie był zarejestrowany. Kupiłem go na ebayu za 8 tys euro. Odebrałem go i zrobiłem całą papierologię, jakbym sam przytargał go ze Stansów.
Samochód był w niezłym stanie. Miał dziury w tylnych błotnikach. Został załatany, rozebrany i cały pomalowany.
Pomalowałem go lakierem z epoki. Dokładnie tym GM'owym w związku z czym to nie jest najtwardszy lakier "z palety BMW". Ergo po 3 sezonach przydałaby mu się polerka.
Generalnie chciałem, żeby to był pełen oryginał, jakby wyjechał z fabryki. Nawet blacha jest z dobrego roku, z dobrego Stanu.
Mam papier odebrania samochodu od Dealera w Goldsboro w Północnej Karolinie (mam też oryginalną instrukcję obsługi, książki serwisówki i inne glejty)
Więc spędziłem milion dupogodzin na ebayu wyszukując plastiki, zaślepki, podsufitka, dekle i tak dalej. Z ciekawych rzeczy, to jedną z najdroższych części w tym aucie jest panel pod radiem. W tym "trimie" jest mega rzadki i kosztował chyba 350 dolarów.
Radio w ogóle to atrapa. Pod fotelem jest jakiś Pioneer z wpięciem w USB.
Plandekę uszyłem i dziadka robiącego pokrowce na łódki nad Zegrzem.
Drugie moje założenie było takie, żeby to był daily driver, a nie żaden niedzielowóz.
Jeżdżę nim na codzień w sezonie. Od kwietnia do października, po mieście i w trasy. Zimą w ogrzewanym garażu. Śniegu w moim użytkowaniu nie widział. Ale i tak zabezpieczony jest od spodu.
W związku z tym, że to samochód na codzień, mechanicznie zrobione naprawdę wszystko.
Silnik padł mi po jednym sezonie. Kupiłem motor 305 z Fireptaka circa 1994, wyremontowałem i wsadziłem.
Wtedy poszło już pod maskę wszystko nowe: Edelbrock performer, nowy alternator, pompa wody, kopułka, przewody, sraty taty, nawet klima działa.
Zawieszenie całe nowe KYB, wydech nowy z nierdzewki (bez szaleństw z głośnością), opony mają nieco ponad jeden sezon. Wymienione przewody hamulcowe i paliwowe.
Wszystko nowe, wszystko amerykańskie ściągane z Rockauto i Summita. Rzadnej rzeźby z Pontiaca TransSporta.
Wszystko robione u Szymona Dąbrowskiego - historia napraw jest u niego na pewno do wglądu.
Do auta dorzucam zestaw zegarów, którego nie zdążyłem założyć i kły do zderzaka.
Z rzeczy do zrobienia: lekko przedarty fotel po stronie kierowcy, lekko pęknięty róg deski rozdzielczej, trzeba omłotkować klocki hamulcowe, bo trochę stukają.
Jak mówiłęm, to jest mój daily driver. Nie jest wypucowany i wyplakowany, jak Passat w Słomczynie. Ma zarysowanie, tu i ówdzie, ale gwarantuję, że mechanicznie nie trzeba w nim robić nic przez parę dobrych lat.
Cena po amerykańsku: 10500$ po średniej NBP
Samochód jest zarejestrowany jako ciężarowy, czyli pełen VAT itd.
Jeżeli ktoś by chciał go brać na firmę, to przy sprzedaży trzeba by pogadać o fakturze
Mam średnio z możliwością odbierania telefonu w ciągu dnia, więc pytania o spalanie (10 w trasie, 13-15 w mieście) proszę na maila:
redestowicz@gmail.comDla poważnie zainteresowanych telefon: 669561054
















